Dlaczego wiara to nie jest nasza prywatna sprawa? Gdzie, kiedy i na jakie sposoby mówić ludziom o Chrystusie? W kontekście nowego programu duszpasterskiego na lata 2016-2017 odpowiada o. bp Jacek Kiciński.
Maciej Rajfur: Co przekazuje nam hasło Programu Duszpasterskiego Kościoła katolickiego w Polsce na rok liturgiczny 2016/2017: „Idźcie i głoście”?
Bp Jacek Kiciński: Warto spojrzeć na ten rok duszpasterski w szerszym i bardzo konkretnym kontekście, ponieważ stanowi on pewnego rodzaju ukoronowanie czteroletniego cyklu duszpasterskiego (2013-2017), poświęconego tajemnicy chrztu świętego. Jego motto brzmi: "Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. Przez wiarę i chrzest do świadectwa". Hasła, które prowadziły wiernych od 2013 roku to: "Wierzę w syna Bożego", "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię", "Nowe życie w Chrystusie" i teraz: "Idźcie i głoście". A więc idźcie i głoście to, co zobaczyliście, usłyszeliście, czego doświadczyliście, bo jesteście świadkami.
Ten rok duszpasterski można umieścić w kontekście całej nauki Jezusa Chrystusa, a zwłaszcza w kontekście jego uczniów. Jaka jest bowiem struktura bycia uczniem Mesjasza? Jezus powołał apostołów, aby z Nim byli i towarzyszyli Mu. On nauczał i wyjaśniał, a dopiero potem ich posyłał. Obecny rok duszpasterski stał się więc konsekwencją naszego przygotowania. Mieliśmy okazję uczynić Chrystusa sensem naszego życia, wejść w przestrzeń Jego słowa, stać się nowym człowiekiem i teraz możemy głosić Dobrą Nowinę.
Jak zatem powinniśmy głosić to, czego uczy nas sam Mistrz, Jezus Chrystus?
Głoszenie najpierw odbywa się poprzez świadectwo naszego życia na wzór samego Jezusa. W Piśmie Świętym czytamy, że przechodził On przez miasta i wioski. Szedł po prostu drogą. Nie zbaczał. Przechodził przez centra miasteczek i przez peryferia. O czym to świadczy? Że każdemu dawał możliwość spotkać się ze swoim słowem. I my, patrząc na Jezusa, powinniśmy wszystkich zarażać „wirusem” ewangelizacji. To jest naprawdę coś pięknego.
Niczym chrześcijanie, którzy mówili o Chrystusie po prostu żyjąc tak, jak On przykazał.
Inni patrzyli na nich z podziwem, zachwytem i pytali: „Co wy robicie, że tak się miłujecie”? A oni zbierali się na Eucharystii, na modlitwie i to była najlepsza katecheza. „Idźcie i głoście” oznacza, idźcie i prowokujcie ten świat do tego, by zastanowił się na sensem i celem swojego życia! Nauka Jezusa stała się prowokacją dla świata, który pogrążył się w ciemności. Jako osoby wierzące mamy głosić nadzieję i miłość, czyli obudzić ten świat z letargu. Dzisiaj widzimy wokoło bardzo wielu ludzi smutnych, przygnębionych, zamyślonych, nieobecnych w teraźniejszości.
Współcześnie w Europie i także w Polsce ludzie różnie reagują na wiarę, na religię. Wyśmiewają, wyszydzają, bagatelizują, spychają na margines, machają ręką. Jaki obrać sposób do ewangelizacji, żeby nie zrazić, ale zasiać ziarno, które z pomocą łaski Bożej wyda plon?
Nie ma jednego uniwersalnego sposobu. Wiemy, że obok Chrystusa nie dało się przejść obojętnie, dlatego bardzo ważne, abyśmy głosili wyrazisty przekaz. Jezus był niewygodny, prowokował, zło nazywał po imieniu, piętnował fałsz i obłudę. Chodzi oto, żebyśmy nie dostosowywali się z głoszeniem Ewangelii do ludzi. Mamy wiedzieć, czym żyje świat, ale pamiętać przy tym, że naszą ojczyzną jest niebo. Sposób docierania pozostaje otwarty, ale zobaczmy, jak znakomitą i wyrazistą odpowiedź dała nam przed kilkoma dniami Ewangelia! Historia uzdrowienia paralityka z Kafarnaum może służyć za świetny przykład. Jezus nauczał w pewnym w domu. Niespodziewanie jakieś osoby przyniosły sparaliżowanego człowieka. Dobroczyńcy napotkali jednak przeszkodę: tłum uniemożliwiający doniesienie chorego do samego Jezusa. Rozebrali więc dach i przez otwór spuścili paralityka na noszach na sam środek pomieszczenia. Co robi Jezus? Odpuszcza grzechy choremu i uzdrawia go. Determinacja w dotarciu do Mesjasza popłaca. Powinniśmy więc wytrwale szukać sposobu, a Duch Święty nam podpowie, jak dotrzeć do człowieka. Nie ma reguły. Ważne jest, aby trwać w postawie gotowości. Wtedy Bóg wyraźnie mówi, co i jak mamy zrobić.
A świat często próbuje nam przysłonić Boga, zagłuszyć Jego głos w naszym sercu.
Dzisiaj panuje moralność liberalna, etyka sytuacyjna, podejście: „Robię to, co mi odpowiada”. Dlatego jeśli dostosujemy się do świata w przekazie Ewangelii, przestaniemy być solą. Na czym polega istota soli? Kiedy sól działa? Gdy się rozpuści. Przenika do pokarmu i jej nie widać. Tak samo my, jako chrześcijanie, mamy się rozpuszczać w społeczeństwie i nadawać mu smak.
Komu powinniśmy głosić Ewangelię? Najprostsza odpowiedź to oczywiście wszystkim. Ale są jakieś priorytety, kolejność?
Pierwszą przestrzenią i osoba, której mam głosić Ewangelię, jestem ja sam. Tutaj mamy do czynienia z podwójnym wymiarem: indywidualnym i wspólnotowym. Istnieje taka zasada - jeśli chcę ewangelizować, najpierw muszę zewangelizować siebie, muszę pozwolić, żeby słowo Boże działało we mnie, bym stał się świadkiem. Przyjęte słowo powoduje, że bardziej poznajemy Kościół i Jego życie. Ojciec Święty Franciszek mówi nam o przestrzeniach nowej ewangelizacji: od duszpasterstwa tradycyjnego do tych, którzy nie znają wiary. Paweł VI zaś powiedział, że współczesny świat potrzebuje bardziej świadków niż nauczycieli, a jeżeli nauczycieli, to takich, którzy są świadkami. Wymiar wspólnotowy więc wyraża się w głoszeniu Ewangelii swoją postawą w rodzinie, w pracy i wszędzie tam, gdzie Pan Bóg mnie postawi.
Niektórzy próbują nam wmówić, że wiara to prywatna sprawa. Jak należy do tego podejść?
Wiara to styl życia. Mam określoną hierarchię wartości, która jest konsekwencją przyjęcia wiary. Jeśli wypracowuję sobie określony system wartości, to on staje się treścią mojego życia. Z jednej strony mówi się o wolności religijnej, o akceptacji i tolerancji, a coraz mocniej uderza się w osoby, które manifestują swoją wiarę. Mamy wolność, więc przyjmujemy człowieka w całym bogactwie jego życia. Na czym polega dziś atakowanie chrześcijaństwa? Np. poprzez podważanie autorytetów. Z jednej strony mówi się o globalizacji, jednej wielkiej rodzinie europejskiej, ale ja pytam wtedy: a co nas scala? Nie da się stworzyć czegoś, co będzie trwałe, jeśli oderwiemy to od fundamentów, czyli oddzielimy człowieka do Boga. Budowa społeczeństwa ateistycznego miała miejsce już w czasach PRL-u i wiemy, jakie były i są tego konsekwencję. A teraz wchodzimy w drugą skrajność - totalny liberalizm. Dzisiaj wszystko wydaje się ulotne. Papież Franciszek mówi o stylu życia na próbę, o kulturze tymczasowości. Jeśli oderwiemy człowieka od tego, co jest trwałe i stałe, wówczas staje się zagubiony.
Każdy rok duszpasterski ma także cel formacyjny. Jak on wyraża się w haśle „Idźcie i głoście”?
W haśle tym zawarta jest troska o naszą formację duchową i osobistą, ponieważ głosząc słowo Boże, formuję siebie. Ono we mnie rośnie. I na przykład często kapłan głoszący rekolekcje, głosi automatycznie dla siebie. Tutaj chodzi o wzrost i pogłębienie wiary. Usłyszane słowo potrzebuje gruntu. Pada na glebę mojego serca, ale żeby wydało plon, wymaga dodatkowej pielęgnacji. Tegoroczne hasło roku duszpasterskiego wprowadza nas w atmosferę ewangelicznego dynamizmu. Gdy zaczynam żyć słowem Bożym, Pan Bóg otwiera przede mną nowe horyzonty, które stają się coraz szersze. Im bardziej poznaje słowo, ono bardziej mnie posyła.