Piotr Legutko
Z manipulacją mamy do czynienia wtedy… gdy jej nie dostrzegamy.
Często mylnie za manipulację uznajemy kłamstwo czy nachalną propagandę. Ale to zupełnie inna bajka. Jesteśmy manipulowani raczej wtedy, gdy przekaz wygląda sensownie i wydaje nam się, że myślimy lub podejmujemy decyzję samodzielnie. Metod manipulacji jest wiele, choć w gruncie rzeczy opierają się one na podobnych schematach oddziaływania na ludzi. Analogicznych do kuszenia. Owoc zakazany zawsze prezentuje się atrakcyjnie, a człowiek, popełniając grzech, przeważnie jest przekonany, że działa racjonalnie i w swoim dobrze pojętym interesie. Z takim samym mechanizmem mamy do czynienia podczas manipulacji. Oto kilka najczęściej stosowanych forteli. Łączy je właśnie to, że – na pierwszy rzut oka – odwołują się do obiektywnie dobrych, elementarnych potrzeb społecznych. Są zatem przyjmowane bezrefleksyjnie. Ale w efekcie zmierzają do realizacji bardzo subiektywnych celów: politycznych, ideo- logicznych czy ekonomicznych.
Trzeba myśleć pozytywnie!
„Mam złą wiadomość dla pesymistów. Kryzys się kończy” – powiedział w Krynicy Donald Tusk. Ten z pozoru sympatyczny i w dodatku oparty na racjonalnych przesłankach przekaz służył (co pokazuje cały kontekst wystąpienia premiera) postawieniu słuchaczy przed zero-jedynkową alternatywą. My (władza – optymiści) chcemy pokonania kryzysu. Oni (opozycja – pesymiści) wyznają zasadę „im gorzej, tym lepiej”. Wybór, kogo poprzeć, jest oczywisty. To mechanizm stosowany chętnie przez wszystkich rządzących. Krytyków i malkontentów nikt nie lubi. Wiadomo, co robi się z posłańcami przynoszącymi złe wiadomości. Za to dobre prognozy mają u nas plus już „na wejściu”. Chętniej je przyjmujemy, bierzemy za dobrą monetę. Trzeba myśleć pozytywnie – kto temu zaprzeczy? Współczesna kultura nie toleruje pesymistów.Szanuj bliźniego
„Jeśli ktoś jest homoseksualistą i poszukuje Boga oraz ma dobrą wolę, to kim ja jestem, by go osądzać?”. Ten cytat papieża Franciszka zrobił w internecie prawdziwą furorę. Manipulacja polegała na tym, że używano go głównie dla potwierdzenia tezy o potrzebie wzmożenia walki z homofobią. No właśnie, przestańcie nas osądzać, pozwólcie na „małżeństwa” osób tej samej płci i adopcję dzieci – pisano. Z szacunku dla drugiej osoby automatycznie wyprowadza się konieczność pełnej akceptacji dla jej nieuporządkowanych zachowań. Na ile jest to mechanizm skuteczny, pokazuje kariera pojęcia „homofobia”, które stało się zarazem jednostką chorobową i kwalifikacją do wyrzucenia (homofobów) poza nawias społeczny. Oczywiście w imię miłości bliźniego.
Nie zgadzaj się na zło
Pod tym sztandarem wyrządzono już wiele zła. Kiedyś w ramach walki o pokój prowadzono zimną wojnę, dziś podkręca się spiralę nienawiści w ramach walki z „mową nienawiści”. Nie ma wolności dla wrogów wolności – to przecież oczywiste. Spirala się kręci na tyle szybko, by coraz trudniej było się połapać, kto bije, a kto oddaje. Tylko dobrze rozprowadzony wróg jest w stanie zmobilizować naszych sympatyków – to abecadło politycznego marketingu. Trzeba koniecznie wskazać jakichś „onych”, wobec których „my” się określamy. „Oni” są źli, „my” nie możemy na zło przymykać oczu. W czasach internetu stosunkowo łatwo jest dać temu wyraz. Wystarczy wejść na jakikolwiek portal, poczytać komentarze, by sprawdzić, jak obfity owoc przynosi mobilizacja „naszych” przeciw „onym”.
spór dewastuje
Nie wszyscy oczywiście są emocjonalnie gotowi do „walki ze złem”. Tak zwana milcząca większość w sposób naturalny tęskni za zgodą i spokojem. Tę grupę najłatwiej przekonać, że spór, ścieranie się różnych racji i wizji nie jest istotą demokracji, lecz ją dewastuje. Tym, którzy myślą, że tak naiwnego myślenia już nikt nie kupi, polecam prześledzenie ostatnich wyborów w PO, a zwłaszcza ich medialnego opisu. Jarosław Gowin był w nim przedstawiony jako czarny charakter, tylko dlatego że w ogóle stanął do walki (robiąc prezent naszym wrogom). Do naturalnej tęsknoty za świętym spokojem odwołuje się też władza, atakując związki zawodowe za organizowanie protestów, od których przecież chleba nie przybędzie. (Skąd my to znamy?). •
Jesteś kowalem swego losu
„Pozwól, aby jednostki uwierzyły, że są jedynymi winnymi swoich niepowodzeń przez niedostatek inteligencji, zdolności, starań. Tak więc zamiast buntować się przeciwko systemowi, jednostka będzie żyła w poczuciu dewaluacji własnej wartości, winy, co prowadzi do depresji” – pisał przed laty Noam Chomsky. To dziś jedna z najskuteczniejszych metod atomizowania społeczeństwa w liberalnej demokracji. Ci, którym się nie udaje odnieść sukcesu, są sami sobie winni. My stwarzamy możliwości, oni ich nie wykorzystują. W ciągu dwóch ostatnich dekad większość Polaków została w ten sposób zahipnotyzowana. Przekonano nas, że od państwa niczego nie trzeba wymagać. Każdy musi liczyć na siebie. •
Ciekawość – pierwszy stopień do piekła
Najbardziej wyszukane formy manipulacji władza stosuje wtedy, gdy ktoś próbuje zaglądać za jej kulisy. Już Bismarck przekonywał, że ludzie nie powinni widzieć, jak robi się kiełbasę i politykę. Wobec tych, którzy tę zasadę łamią, klasyczna socjotechnika jest zwykle uzupełniana o prowokacje, intrygi czy wręcz operacje specjalne. Długa byłaby lista polityków, którzy zdradzali tajemnice własnej kuchni i źle na tym wyszli. Całą bibliotekę można by wypełnić przykładami manipulacji, jakich dokonywano (z kraju i z zagranicy), by skompromitować ludzi poszukujących prawdy o katastrofie smoleńskiej. Fałszywe, sensacyjne newsy, dziwni świadkowie, absurdalne teorie – wszystko to sprawiło, że na hasło „Smoleńsk” tak wiele ludzi reaguje alergicznie. I o to chodziło.
Śmiech uzdrawia
Bardzo skuteczna, acz niedoceniana forma manipulacji związana jest ze śmiechem. Nie tym życzliwym, ciepłym, będącym przejawem pogody ducha, ale tym niszczącym, ośmieszającym, sprowadzającym do parteru lub absurdu. Skuteczność polega na powszechnym przekonaniu, że żart jest z natury swej niewinny i oczyszczający, a ludzie żartujący są sympatyczni i zdystansowani. Nic z tych rzeczy. Dziś króluje tzw. szyderka, zaś (najczęściej marny) dowcip płynie z pogardy, a nie życzliwości. Sprowadzanie wszystkiego do absurdu stało się głównym narzędziem dekonstrukcji przez lata budowanego systemu wartości. Wystarczy odwiedzić stronę o nazwie nonsensopedia, przedstawiającą się jako „polska encyklopedia humoru”, by zobaczyć, jak daleko można się posunąć, korzystając z kostiumu błazna.
Prawda leży pośrodku
Jesteśmy przekonywani kilka razy dziennie, że model państwa promowany przez UE jest neutralny światopoglądowo. Że prawda nie leży tam, gdzie leży, jeno gdzieś pośrodku. Kłopot jest jedynie z ludźmi wierzącymi, którzy ową równowagę różnych, równoprawnych wizji naruszają. To oczywiście jedna wielka „ściema”, bo nie ma mowy o żadnej neutralności czy równoprawności. Wizja jest jedna, a medialno-polityczne elity za pomocą prawa i pozaprawnej presji dokonują właśnie wielkiej restrukturyzacji społeczeństwa i przewartościowania podstawowych pojęć. A ofiara (tradycja, kultura, wiara) ubierana jest tu w strój agresora. • • • To tylko niewielki wybór z obszernego katalogu technik manipulacji. Najskuteczniejsza z nich bazuje na naszym przekonaniu, że jesteśmy zbyt mądrzy, by dać się zwieść. Błąd. Historia cywilizacji pokazuje, że manipulacjom najłatwiej ulegają właśnie ludzie wykształceni, a najbardziej na nią odporni są ludzie prości. Ich najtrudniej zbałamucić.
Zainteresowanych szerszym zestawem chwytów i forteli odsyłam do ciekawej serii publikacji wydawnictwa Fronda. Po książkach Marka i Wojciecha Wareckich, do księgarń trafiły „Metody manipulacji XXI wieku” Marcina Niewaldy. I z tej właśnie pozycji korzystałem przy pisaniu tego tekstu.