W polskojęzycznych mediach nagle zaroiło się od wszelkiego rodzaju spekulacji nie tylko na temat jej powodów, ale i abstrakcyjnych „rozważań” na temat przyszłości Kościoła. Jedni już wskazują niemal stuprocentowych następców Benedykta XVI z Kolegium Kardynalskiego, inni dają do zrozumienia, że zamiast któregoś z kardynałów na tronie Piotrowym skłonni byliby widzieć któregoś z duchownych tzw. Kościoła otwartego, czyli gotowego do „poślubienia” ducha tego świata kosztem bezwzględnej wierności Chrystusowi. Absurdalnym tytułem na pierwszej stronie „Gazeta Wyborcza” przypisała Benedyktowi XVI słowa, których nigdy nie wypowiedział, wypaczając całkowicie sens tego, co się dokonało. Publicyści „Rzeczpospolitej” wiedzą już nawet, jakie będzie „dalsze życie Papieża” i kiedy poznamy jego następcę. Przy okazji, analizując pontyfikat, większość publicystów i komentatorów przedstawia go wyłącznie przez pryzmat dialogu ekumenicznego, stosunku do Żydów czy nadużyć duchowieństwa, pomijając wszystko to, co w nim najistotniejsze, a mianowicie misterium relacji Bóg – człowiek, dzięki której łódź Piotrowa wciąż opiera się nie tylko burzom, ale i piratom, a Kościół Chrystusowy jest jedyną w świecie instytucją, która posiada nie tylko jasno określony kierunek i cel, ale zna potrzebne ku jego realizacji środki.
W podobnym sensacyjno-spekulacyjnym tonie wypowiadają się dziennikarze zagraniczni, choć ci zwrócili też uwagę na pioruny i błyskawice nad kopułą Bazyliki św. Piotra w dniu, w którym Ojciec Święty ogłosił swoją rezygnację.
Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że w sprawach dotyczących Kościoła katolickiego charakterystyczną cechą mediów jest manipulacja. Podobnie dzieje się w tym wypadku. Patrząc na medialne wypowiedzi, odnosimy wrażenie, że wszyscy ich twórcy są nieomylni… Całe szczęście, że na straży uległości powszechnej głupocie stoi realizm i krytyczne spojrzenie odbiorców. Większość z nich wie, że pontyfikat Benedykta XVI wyrastał wysoko ponad przeciętny bieg wydarzeń XXI wieku, nawet jeśli mało który z dziennikarzy i komentatorów wysilił się, by to zauważyć…