„Sąd” pod przewodnictwem zbrodniarza komunistycznego Mieczysława Widaja ogłosił „wyrok” 27 stycznia 1953 r., skazując na śmierć trzy osoby, w tym ks. Lelitę. Inni otrzymali kary więzienia po dożywocie.
Wyroków nie wykonano, władza sowiecka zademonstrowała „łaskę”. Liczył się spektakl, sowiecki czarny pijar. To był atak na Kościół, po którym miało być jak w Sowietach: duchowny „patriota”, donosiciel bezpieki, władza decyduje, kto będzie biskupem w Pelplinie, a kto proboszczem w Ostrzeszowie.
Ofiary poddano torturom. Ksiądz Józef Fudali nie nadawał się już do spektaklu. Umarł w więzieniu.
12 dni po „wyroku” ukazała się rezolucja 53 literatów: „My, członkowie […] Związku Literatów Polskich wyrażamy bezwzględne potępienie dla zdrajców ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływ na część młodzieży skupionej w KSM, działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali – za amerykańskie pieniądze – szpiegostwo i dywersję”.
Ten haniebny akt poddaństwa i nienawiści do niewinnych ludzi podpisała m.in. Wisława Szymborska. Jej portret wisi w każdej polskiej szkole. O księżach Fudalim i Lelicie nikt już nie pamięta.