Nawrócenia w Orisie
Bezlitośnie prześladowali chrześcijan, a teraz sami przyjmują wiarę w Chrystusa. W indyjskim stanie Orisa, gdzie w 2008 r. ekstremiści hinduscy wymordowali w okrutny sposób ponad 100 chrześcijan, gdzie spalono 300 kościołów i blisko 6 tys. domów zamieszkałych przez 54 tys. chrześcijan, dzisiaj dzieją się cuda. Kaci nawracają się i przepraszają za popełnione zbrodnie. Choć trzeba pamiętać, że prześladowania w Indiach wciąż trwają i wielu chrześcijan żyje w poczuciu zagrożenia.
- Nasi ludzie już się nie boją. Są gotowi śmiało wyznawać swoją wiarę - powiedział cytowany przez portal National Catholic Register (NCR) Rabindra Pradhan, którego brat został żywcem spalony w swoim domu podczas największej w historii tego kraju masakry chrześcijan w prowincji Kandhamal. - Męczeństwo mojego brata nie poszło na marne. Już sześć hinduskich rodzin regularnie uczestniczy w naszych nabożeństwach - dodał.
Przypomnijmy, że pogromy rozpoczęły się po 23 sierpnia 2008 r., kiedy to hinduscy fundamentaliści oskarżyli chrześcijan o zabójstwo ich przywódcy Swamiego Lakshmananandy Saraswatiego. Wbrew oświadczeniu maoistycznych rebeliantów, którzy przyznali się do mordu, hinduiści dokonali masakry chrześcijan. Pod koniec ubiegłego roku Krajowy Trybunał Ludowy w Kandhamal opublikował raport, w którym stwierdzono, że bestialskie mordy z 2008 r. były zbrodnią przeciwko ludzkości.
Dziś, jak relacjonują tamtejsi księża, wielu prześladowców doświadcza niesamowitej łaski nawrócenia. Pod wpływem świadectwa chrześcijan, którzy mimo groźby utraty życia pozostali wierni Chrystusowi i Jego nauce, całe hinduskie rodziny przychodzą do chrześcijańskich kościołów, a oprawcy przepraszają za dokonane zbrodnie i proszą o chrzest. - Wiara tych ludzi nas zainspirowała, dlatego postanowiliśmy stać się chrześcijanami - powiedział Kartick Behra, który wraz z żoną i czworgiem dzieci od roku uczestniczy w chrześcijańskich nabożeństwach. Wyjaśnił, że do kościoła przyprowadziła go jego choroba. - Kiedy zachorowałem, zacząłem przychodzić do kościoła i doznałem uzdrowienia. Nie boję się już ataków ze strony tych ludzi [ekstremistów hinduistycznych - przyp. red.] - wyznał. Niesamowitym wydarzeniem była chwila, kiedy do drzwi katolika Hippolitusa Nayaka, emerytowanego urzędnika państwowego, zastukał Lakhno Pradhan, jeden z fundamentalistycznych przywódców, który dowodził atakiem na chrześcijan. - Przeprosił za to, co hinduskie bandy zrobiły chrześcijanom. Nie ma wątpliwości, że Bóg kruszy najbardziej zatwardziałe serca - powiedział Nayak, który podczas ataków stracił dom.
Trzeba jednak pamiętać, że chrześcijanie oraz ci, którzy dopiero przyjmują chrześcijaństwo, w dalszym ciągu narażeni są na niebezpieczeństwo. - Musimy być ostrożni, bo obowiązujące prawo może nastręczać nam kłopotów - powiedział o. Subhodh Prahdan, wikariusz największej parafii w prowincji Kandhamal. W myśl przepisów osoby, które porzucają hinduizm na rzecz chrześcijaństwa, muszą uzyskać pozwolenie najwyższych władz państwowych prowincji. Prawo to staje się podstawą do wielu nadużyć, kiedy to dochodzi do bezpodstawnych oskarżeń i aresztowań. Jedynym ich celem jest zastraszenie i zdyskredytowanie chrześcijan.
Anna Bałaban