Z ks. prof. dr. hab. Aleksandrem Posackim SJ, demonologiem, rozmawia Małgorzata Pabis
Co Ojca skłoniło do napisania książki "Jak przeciwstawiać się złu? Demonologia na dzisiejsze czasy"?
- Głównym powodem było poczucie potrzeby odnowy w umysłach ludzi świadomości walki duchowej o zbawienie własne i innych ludzi. Pojęcie zbawienia wiecznego jako jednego z fundamentalnych pojęć chrześcijańskich, które określa cel naszego życia, zniknęło z naszego słownika.
W osiągnięciu zbawienia przeszkadzają nam złe duchy. Dlatego podstawowa wiedza na temat chrześcijańskiej demonologii jest tak bardzo potrzebna. A jest to przecież nauka Kościoła, doświadczana przez mistyków i świętych. Została ona jednak dziś arogancko zlekceważona, zaniedbana, a nawet ośmieszona przez niewierzących teologów i letnich katolików. Tymczasem szatan stoi pomiędzy Bogiem a człowiekiem i próbuje go zwieść na różne sposoby, by człowiek utracił możliwość zbawienia wiecznego, by rozminął się z Bogiem na wieki, by odkupicielski Czyn Chrystusa został zniweczony.
Czy problem ten występuje na dużą skalę?
- Współczesny człowiek tragicznie stracił tę świadomość i dlatego często czuje się fałszywie bezpieczny tam, gdzie jest rzeczywiście duchowo zagrożony. Naiwnie bawiąc się własnym życiem, często odczuwa przyjemność tam, gdzie powinien odczuwać mdłości. Człowiek już nie mówi świadomie: "Nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego", czyli od szatana. Lekceważymy te ważne pouczenia Chrystusa. Tymczasem dramat człowieka rozgrywa się w przestrzeni: od pokusy poprzez grzech aż do opętania. Świadczy o tym rosnąca dziś liczba egzorcystów. Zło w sensie teologicznym to grzech i ojciec grzechu - szatan. O tym zupełnie zapomniano.
Ewangeliczna czujność każe nam przywołać świadomość powagi zła. Należy przywrócić w tym kontekście pojęcie "zagrożenia duchowego", które jest czymś innym niż zagrożenie psychiczne czy fizyczne, choć może wpływać destrukcyjnie także na psychofizyczną sferę człowieka.
I o tym właśnie jest najnowsza książka, chociaż media okrzyknęły ją jako książkę o Nergalu...
- Moja najnowsza książka jest poświęcona zagrożeniom duchowym, które realizują się dziś na wielu polach, takich jak literatura, bajki dla dzieci, filmy, internet, gry komputerowe czy muzyka rockowa. We wszystkich tych obszarach szerzy się dziś okultyzm, neopogaństwo czy nawet satanizm. Dotyczy to zespołu Behemot, który pozostaje pod wpływem satanisty Aleistera Crowleya oraz lubuje się w rytualnej symbolice zła, co jest niebezpieczne nawet dla kultury, a nie tylko dla religii. Akty profanacji czynione przez Adama Darskiego wynikają więc z pewnego kontekstu ideologicznego, którego on sam nie wymyślił i nie tylko on jest wyznawcą podobnych ideologii w Polsce i na świecie. I na to właśnie chciałem zwrócić uwagę. To jest tylko wierzchołek góry lodowej.
Dlatego w książce zebrałem dokumentację na temat Darskiego - listy biskupów oraz instytucji katolickich oraz opinie księży, posłów czy dziennikarzy. Ważna była wyrazista reakcja biskupów w sprawie Nergala, chociaż jego problem ujawnił coś, co było dużo wcześniej, a pozostawało bez adekwatnej reakcji. Dobrze, że np. ks. abp Józef Kowalczyk, Prymas Polski, przy tej okazji przypomniał nam naukę katolickiej demonologii, co nie jest bez znaczenia, gdyż oznacza swoistą rehabilitację i aktualizację tej ważnej i zlekceważonej nauki Kościoła.
I to jest rzeczywiście tak ważne, by skupiać się wokół demonologii? Przecież Kościół wzywa do świętości, do czegoś więcej niż tylko do walki ze złem...
- Nergal stanowi pewne tło książki. Jego precedensowa historia nie pozostała bez śladu, dzięki książce będzie można do niej wrócić i jeszcze raz wszystko przeanalizować. Książka wskazuje raczej na obraz duchowego stanu społeczeństwa, które w wielu obszarach utraciło zmysł świętości oraz wyczucie profanacji. Przestano wierzyć zarówno w Chrystusa, jak i Antychrysta. Jest to też świadectwo subtelnej wrażliwości duchowej wielu chrześcijan, zarówno duchownych, jak i świeckich. Problem satanizmu, który w całej tej polemice nie został jasno zdefiniowany z teologicznego punktu widzenia, ale głównie opisany w kategoriach humanistycznych i prawnych jako obraza uczuć religijnych czy zagrożenie dla kultury. To nie jest najgłębsza i najważniejsza ocena. Abstrahując od osoby Nergala i jego wyczynów, ważniejsza poznawczo w tej całej historii okazała się reakcja społeczeństwa, które deprecjonuje takie zjawiska, jak satanizm, szczególnie w jego ocenie teologicznej i moralno-duchowej.
Jak należy zatem rozumieć satanizm w sensie teologicznym?
- Jest to najcięższa forma grzechu bałwochwalstwa, czyli idolatrii, która nie tylko odrzuca prawdziwego Boga, ale otwiera się na kult największego przeciwnika Boga, jakim jest szatan. Tę prawdę teologiczną czy "teoretyczną" potwierdza praktyka duszpasterzy i egzorcystów. Żaden grzech tak szybko i głęboko nie otwiera ludzi na ingerencje demoniczne, z opętaniem włącznie, jak właśnie grzech bałwochwalstwa. Wydaje mi się, że ten aspekt teologiczno-duchowy nie został wystarczająco jasno wyeksponowany. Podkreślano zagrożenie dla Kościoła, dla kultury, antyhumanizm i inne cechy, a nie mówiono wyraziście o grzechu bałwochwalstwa, który jest naruszeniem - w formie demonolatrii - pierwszego przykazania Dekalogu, a więc jest najcięższym grzechem o ogromnych konsekwencjach duchowych.
Satanizm zawiera także naruszenie drugiego przykazania, jakim jest bluźnierstwo i profanacja, które zawierają się też w pierwszym przykazaniu. Trzeba wyraźniej i odważniej definiować teologicznie bluźnierstwo i profanację, a na gruncie prawa doprowadzić do ich penalizacji.
Co jest przyczyną takiego rozmycia się dobra i zła?
- Winna jest tu głównie propaganda materializmu oświeceniowego, który jest szerzony bezprawnie pod hasłem nauki, z którą nie ma wiele wspólnego. Jest to materialistyczna ideologizacja nauki, szerząca się na uniwersytetach, a następnie z łatwością rozprzestrzeniająca się w popkulturze. Należy doceniać naukę, ale demaskować formy jej ideologizacji, np. w psychologii, psychiatrii czy psychoterapii.
Z drugiej strony media popularyzują fałszywy spirytualizm, magię, okultyzm, a nawet satanizm pod szyldem rozrywki czy sztuki. Sprzyja temu fascynacja złem, która jest formą jego banalizacji.
Jak bronić się przed złem? Co radzić w tej kwestii przeciętnemu Kowalskiemu?
- Poruszając temat zła, zawsze zwracam uwagę na temat wolności. Wolność człowieka podważają dziś zarówno materialistyczne nauki, jak i okultyzm. Należy się temu oprzeć, aby nie zejść na manowce. Następnie, w tej przestrzeni wolnej woli, człowiek powinien powiedzieć "tak" Bogu i "nie" złemu - jednocześnie. Odpowiedź na pokusy powinna być zdecydowana i wyrazista. Abyśmy nie ulegli pokusie, musimy poznać głębiej treść takich rzeczywistości, jak modlitwa, post czy asceza. Powinniśmy docenić na nowo sakramenty, a nawet sakramentalia. Powinniśmy unikać obcych inicjacji czy okultystycznych symboli, zachowując wierność własnej inicjacji chrzcielnej. To nie jest fanatyzm, ale wyraz wierności. To nie jest lęk, ale rozsądek płynący z duchowej wiedzy, którą trzeba na nowo docenić, wracając do lektury Ojców Kościoła, mistyków czy świętych. To ich doświadczenia powinny być dla nas punktem odniesienia, o tym również piszę w mojej książce. Wracamy więc do duchowości, która dziś w sposób powierzchowny została zamieniona na psychologię, która ma swoje istotne miejsce, ale nie może być na pierwszym planie. W książce przypominam zasady rozeznawania duchowego, walki duchowej i zagrożeń duchowych, aby człowiek nie chodził okrężnymi drogami i aby był mądry przed szkodą.
Dziękuję za rozmowę.