Proszę Ojca, czy dzisiaj ludzie wywołują duchy?
Niestety tak. Najczęściej motywem seansów wywoływania duchów staje się zwykła ciekawość na temat śmierci i losów zmarłych.
A do czego może nas ona zaprowadzić?
Przede wszystkim do niebezpiecznych stanów duchowych. Wywołując duchy, popełniamy grzech bałwochwalstwa. Ponadto praktyki te sprawiają, że otwieramy się na działanie złych duchów, które mogą podszywać się pod znane nam osoby zmarłe.
Tymczasem w naszym społeczeństwie powszechne wydaje się myślenie, że wywoływanie duchów to niewinna, choć niosąca ze sobą dreszczyk emocji, zabawa. Czym jest w istocie?
Zabawa przeciwko pierwszemu przykazaniu Bożemu nie może być bezpieczna. Wywoływanie duchów to grzech bałwochwalstwa, określany także jako grzech duchowego cudzołóstwa. Dlaczego „zabawa w cudzołóstwo” w świecie ludzkim jest zasadniczo odrzucana, a w obszarze wiary, religii tolerowana? Wywołujący duchy zapominają, że nekromancja oznacza niewierność wobec Boga będącego Panem ludzkich losów. Warto też pamiętać, że ktoś, kto otwiera się na grzech i zło, otwiera się na demony. A ich celem jest degradacja człowieka.
Okazuje się jednak, że wywoływacze duchów nie zdają sobie z tego sprawy. Oczekują, że na ich widzimisię w pokoiku, gdzie jest półmrok, świeczka i talerzyk, pojawi się dusza zmarłej osoby.
Dusza zmarłego nie „chadza”, gdzie chce. Ktoś z piekła nie może przykładowo przyjść na ziemię, żeby zobaczyć, co słychać u znajomych, zahaczyć o czyściec, niebo i wrócić. Mówiąc o spirytyzmie, warto wspomnieć o kontakcie z duszami czyśćcowymi. Jeśli w ogóle jest on możliwy, to powinien wyglądać tak, jak w przypadku Marii Simmy. Istnieją pewne teologiczne warunki i zastrzeżenia, które mogą się stać zarazem kryterium dla rozróżnienia tych zjawisk od spirytyzmu. Doświadczenia M. Simmy, jak się wydaje, spełniają te warunki i są ich praktyczną weryfikacją. Pierwszym jest motyw objawienia się ze strony dusz czyśćcowych. Powinien być proporcjonalnie wystarczający i poważny. Jak zaświadcza M. Simma, dusze objawiają się w powadze i skrusze, z bardzo konkretną prośbą o modlitwę czy nawet ofiarę. Wykluczona jest wszelka ciekawość czy niedyskrecja. Duchy spirytyzmu natomiast zachowują się często błazeńsko i obscenicznie. Są rozgadane i hojne w objawieniu rzekomych sekretów spoza zasłony śmierci. Po drugie, dusze czyśćcowe odznaczają się pobożnością i mają np. świadomość wartości Mszy św. jako pomocy w ich uwolnieniu. Duchy spirytyzmu są często wręcz wrogie Chrystusowi czy Kościołowi, o czym świadczy choćby gwałcenie zakazów odnośnie seansów spirytystycznych.
Po trzecie, jest logiczne, że dusze czyśćcowe szukałyby raczej osób odpowiednich, czyli pobożnych i przygotowanych duchowo do tego, by udźwignąć sekrety czy wręcz ciężary związane z modlitwą i ofiarą za zmarłych. W spirytyzmie natomiast duchy zwracają się obojętnie do kogo, byle wciągnąć w to więcej osób (choć niekiedy unikają ludzi pobożnych). Po czwarte, sprawa formy czy sposobu objawiania się. Są tu dwa elementy. Po pierwsze: to nie człowiek szuka kontaktu z duszami, jak jest w spirytyzmie, ale dusze szukają kontaktu z człowiekiem. Typowy dla spirytyzmu trans mediumiczny, będący skutkiem tzw. czasowego opętania, kiedy to duch posługuje się człowiekiem jak przedmiotem czy rodzajem megafonu, stoi w zasadniczej sprzeczności z personalną formą Bożych objawień. Bóg bowiem nie mówi przez człowieka, opętując go, ale szanując jego godność i wolność.
A co na temat wywoływania duchów mówi Biblia?
Dzieje Izraela spisane na kartach Biblii wystawiły następującą ocenę nekromancji: jest to obca religii Izraela praktyka kultyczna, polegająca na zwracaniu się do zmarłych w celu uzyskania od nich informacji. Była ona stosowana w przeszłości przez narody, które zamieszkiwały Kanaan, zanim wkroczył tam Jozue na czele pokoleń Izraela. Mimo kategorycznych zakazów Prawa wobec tego rodzaju antyreligii, historia zna przypadki apostazji wyrażającej się w naśladowaniu praktyk pozostawionych tam narodów, nawet przez przywódców ludu (Saul, Achaz, Manasses).
Przykład Saula wymownie odsłania zwodniczy i zabójczy mechanizm grzechu nekromancji, co dotyczy zresztą każdego rodzaju wróżbiarstwa. Milczenie Boga sprowokowane przez grzech przyciąga kolejne. Winę Saula powiększa fakt, że nekromantka, do której się zwraca o pomoc, wymawia się od wywołania ducha zmarłego, powołując się na zakaz królewski (1 Sm 28:9). Natomiast przebrany król nie dość, że ucieka się do praktyk przez siebie zakazanych, to jeszcze gwarantuje bezkarność tak dużego przestępstwa. Autor biblijny piętrzy przeciwstawienia, gdyż król najpierw wprowadza zarządzenie po myśli Boga, a następnie - już w przebraniu - poprzysięga na Jego imię, że kobiety nie spotka żadna kara za przekroczenie tego zakazu (1 Sm 28:10). Nie tylko więc przekracza przykazanie Boże, lecz także ośmiela się zagwarantować bezkarność sprawcy grzechu. Tekst biblijny przedstawiający los króla Saula wskazuje, że nekromancję uprawiają zdesperowani grzesznicy, których Bóg opuścił. Oni zaś nie liczą się z żadnymi normami, nawet przez siebie ustanowionymi. Ma to przekonać czytelnika Biblii, że tego typu praktyki są ze wszech miar godne potępienia. Takiej ocenie sprzyja fakt, że w perspektywie całej Biblii nekromancję praktykują „władcy odstępcy”, tacy jak wspomniani: Saul (1 Sm 28:3-25), Achaz (2 Krl 16:3; 2 Krn 28:3) i Manasses (2 Krl 21:6; 2 Krn 33:6).
Ludzie, którzy brali udział w seansach spirytystycznych, opowiadają, że talerzyk czy wahadełko naprawdę się kręciły, wskazując odpowiednie litery alfabetu. Kto, skoro nie dusze bliskich zmarłych, kierował ich ruchem?
Na pewno nie Pan Bóg ani dobry anioł, ale demon. Dzisiaj duchy wywołują młodzi ludzie, studenci, osoby wykształcone. I to jest bardzo niebezpieczne. Wywoływanie duchów to nie jedyna forma spirytyzmu. W kontakt ze złymi duchami można też wejść poprzez np. eksperymenty z narkotykami czy praktyki psychodeliczne.
Co dzieje się potem? Czy duch wróci, skąd przyszedł?
Seanse stają się zaproszeniem, z którego on korzysta. Z kolei człowiek przez takie praktyki traci swoją wolność. Oddaje ją złym duchom. Wiedzą odtąd: ten człowiek należy do mnie.
Jakie mogą być konsekwencje takiego zaproszenia?
Różne, w zależności od zdemonizowania. Mogą to być opętania bądź zniewolenia. Trzeba też podkreślić, że opętanie jest zawsze związane z grzechami ciężkimi, dotyczącymi pierwszego przykazania Dekalogu. Nie zdarza się ono jak choroba. Jest to zjawisko należące do porządku duchowo-moralnego, gdzie człowiek sam wkracza w obszary grzechu, otwierając się na różne formy kultu szatana. Zniewolenia natomiast przejawiają się w cierpieniach somatycznych - np. dziwnych chorobach, ale też psychicznych, jak np. myśli samobójcze. Może tak właśnie było w przypadku Andrzeja Leppera, który w dniu swojej samobójczej śmierci zwracał się o pomoc do znachorów w sprawie choroby swojego syna? Tego nie wiemy.
Zniewolenie może dotyczyć nawet 70% ludzi. Z kolei opętanie rozpoznaje się po awersji wobec sacrum definiowanego według kryteriów Kościoła. W momencie kryzysu wiary pojawia się agresja, która ma charakter religijny, np. bluźnierstwa, wulgarne słowa wykrzykiwane zmienionym głosem. Poza tym często osoba zniewolona przez szatana posiada np. wiedzę paranormalną, jak znajomość języków, których się nigdy nie uczyła czy autentyczne jasnowidzenie. Wynika to z obecności i wpływu złego ducha na układ psychofizyczny człowieka, który staje się medium. Opętanie nie dotyczy jednak „duszy”, ale szeroko rozumianego „ciała” jako psychofizycznej całości. Szacuje się, że może dotykać 3% ludzi. Wyjątkiem są opętania mistyczne czy ekspiacyjne, czyli z powodu grzechów cudzych, a nie własnych. Tak było w autentycznym przypadku, który wydarzył się ponad 30 lat temu w Niemczech - opętania młodej dziewczyny Anneliese Michel, czyli filmowej Emily Rose.
A więc „odwołanie” złego ducha nie jest proste. Proszę Ojca, gdzie szukać pomocy?
Jedynie u specjalistów, czyli egzorcystów. Nawet jeśli tylko raz uczestniczyliśmy w seansie spirytystycznym, a pojawiają się np. problemy psychiczne, to warto o nich porozmawiać z kimś, kto ma doświadczenie w tych sprawach. Bardzo ważna jest również spowiedź.
Dziękuję za rozmowę.