Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
3 niedziela zwykła - 21 stycznia
21-01-2018 15:27 • Ks. Stanisław Rząsa

Wezwanie do nawrócenia, przemiany życia wybrzmiewa z dzisiejszych czytań: oto prorok Jonasz, przełamawszy swe opory, idzie do Niniwy, by upomnieć jej mieszkańców. Znamienne, że Pan Jezus swoje nauczanie rozpoczyna właśnie od tego wezwania. Święty Paweł wyjaśnia natomiast, jak ważne jest pójście za tym głosem, albowiem ulotne i nietrwałe jest to, co proponuje ten świat.

My także chcemy podjąć ów trud przemiany i nawrócenia, więc z uwagą słuchamy słowa Bożego, aby poznać drogi Pana i nimi kroczyć.

Nierzadko pytamy samych siebie o sens swojego życia: Właściwie, po co ja żyję? Do czego mnie, Boże, stworzyłeś? Jakie znaczenie ma moja praca, mój czas, moje poświęcenie
 
Jeśli tylko pracujemy „na życie” i „żyjemy po to, by żyć”, to czy naprawdę warto żyć? – pytają mnie nastolatki. A ja odpowiadam: Jeśli nie ma czegoś znacznie ważniejszego od życia, to nie da rady pięknie żyć.
 
 
Podczas wizyty papieża w Polsce w roku 1999 doszło do niecodziennego spotkania. Kiedy Jan Paweł II zwiedzał jezioro Wigry, przypomniał sobie rodzinę Milewskich, która przed czterdziestu laty podczas wyprawy kajakowej ugościła go i poczęstowała szklanką mleka. Jedno tylko wspomnienie papieża wystarczyło, aby odnaleźć tę rodzinę. Pewnego przedpołudnia samochody z biskupami z Rzymu oraz z papieżem podjechały piaszczystą drogą do położonego na uboczu gospodarstwa. Telewizja nie poinformowała, o czym rozmawiał papież z rolnikiem i jego rodziną. Tydzień po tym wydarzeniu pan Milewski opowiedział dziennikarzowi, że od czasu tej wizyty coś się w nim zmieniło:
    Zrozumiałem, że zostałem powołany dokładnie do takiego życia, jakie wiodę – a nie do innego, jak myślałem do tej pory. Dawniej przeklinałem moje ubóstwo, wydawało mi się, że mojemu życiu brakuje sensu. A teraz Ojciec Święty przybył do naszej rodziny i docenił nasze trudy. Od tego dnia coś się dla mnie zmieniło. Teraz idę z radością do obory, aby troszczyć się o zwierzęta. Do tej pory robiłem to tylko z poczucia obowiązku. Teraz już nie wyrzucam sobie, że moje dzieci noszą tylko używane ubrania.
 
Zobaczmy, jak bardzo spotkanie z papieżem odmieniło życie rolnika. Jak to spotkanie wpłynęło na jego myślenie czy przeżywanie. Jak to spotkanie sprawiło, że jego zwyczajność, szarość życia nabrała kolorów, smaku, wartości, słowem, nabrała nadzwyczajności.
 
 
O spotkaniu, które potrafi przemienić człowieka, które potrafi nadać sens życiu, nadać mu właściwy kierunek, przypomniała dzisiejsza Ewangelia. Widzimy Jezusa, który przychodzi do prostych rybaków, którzy są utrudzeni swoją pracą. Jedni zarzucali sieci w jezioro, a drudzy naprawiali swoje sieci. Jezus pragnie włączyć rybaków w swoją misję głoszenia Ewangelii:
    Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi.
Ewangelista zaznacza, że natychmiast zostawili wszystko – sieci i ojca – i poszli za Jezusem. Czy wiedzieli, na jak trudną drogę życia zdecydowali się wejść? Ile czeka ich na tej drodze trudu i cierpienia? Czy przewidywali, że skończy się ona – podobnie jak życie Tego, który ich powołał – męczeńską śmiercią? Uwierzyli Jezusowi i dali się Jemu poprowadzić przez życie. To Bóg nadał sens i wartość ich całemu życiu.
 
 
I dziś, każdego z nas, Bóg powołuje, abyśmy wypełnili swoje życiowe zadanie. Ilu jest ludzi, tyle jest powołań, tyle jest życiowych zadań. Nasze życie na tej ziemi to nie przypadek, ale to wielki dar Boży. I dlatego każde życie ludzkie trzeba szanować, od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
 
I dziś Bóg przychodzi, aby nadać naszemu życiu sens, właściwy kierunek. Okazuje się bowiem, że prawdziwy sens życia jest poza nami, przed nami, nad nami... Tylko Bóg może wypełnić treścią i znaczeniem wszystko, nawet to, co wydaje się prozaiczne. Potrzeba tylko żywej wiary i wspaniałomyślnej współpracy z Bożą łaską.
 
 
Opowiadał pewien kapłan, że wyjechał z młodzieżą na wycieczkę do Zakopanego. Młodzi zaczęli pić zaraz po wejściu do pociągu. Podczas przesiadki do autobusu uzupełnili zapasy. Sam stał przy ołtarzu i modlił się. Opiekunka, która była pomysłodawcą tej wycieczki, siedziała w pokoju i płakała. Wreszcie trzeciego dnia udało się wyprowadzić młodych na wycieczkę. Miał wielkie obawy, czy dojdą na szczyt. Udało się. Szczyt pokryty był pierwszym, jesiennym śniegiem. Powietrze przeźroczyste. Dolina skąpana w słońcu. W dali wyraźne rysy tatrzańskich grani. Usiadł i zapatrzył się. Nagle poczuł dłoń na ramieniu i usłyszał za sobą potężny głos:
    „Stary, czemu nie powiedziałeś, że tu jest tak pięknie. Przecież byśmy nie pili te trzy dni, tylko od razu tutaj przyszli”.
 
Wspomniany kapłan po blisko piętnastu latach szedł ulicą miasta, w którym kiedyś pracował. W pewnej chwili usłyszał wołanie. „Proszę księdza, proszę księdza!” W jego kierunku biegł potężny mężczyzna, ciągnąc za sobą syna.
    „Pamięta ksiądz? No, tam na górze… Ta ręka na ramieniu… Stary, czemu nie powiedziałeś, że tu jest tak pięknie”.
Kapłan przypomniał sobie tamto wydarzenie. I wtedy przeżył jedną z piękniejszych chwil w swoim życiu. Bo mężczyzna powiedział do swojego syna:
    „Widzisz tego księdza! To dzięki temu księdzu twój tata jest człowiekiem”.
 
 
Tylko Pan Bóg, mimo ludzkich słabości, potrafi nadać prawdziwy sens i wartość naszemu życiu. Każda Eucharystia staje się uprzywilejowanym miejscem udzielania pozytywnej odpowiedzi na nasze powołanie. Życie jest jedno, można je przegrać, ale można je wygrać! Tego uczą dzisiejsi rybacy, którzy stali się apostołami Jezusa!
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Drukuj...
Duszpasterz w Parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Piotra Rybaka
oraz kapelan szpitala św. Wincentego – Gdynia
o. Mariusz Więckiewicz CSs
Nierzadko pytamy samych siebie o sens swojego życia: Właściwie, po co ja żyję? Do czego mnie, Boże, stworzyłeś? Jakie znaczenie ma moja praca, mój czas, moje poświęcenie
 
Jeśli tylko pracujemy „na życie” i „żyjemy po to, by żyć”, to czy naprawdę warto żyć? – pytają mnie nastolatki. A ja odpowiadam: Jeśli nie ma czegoś znacznie ważniejszego od życia, to nie da rady pięknie żyć. 
 
Podczas wizyty papieża w Polsce w roku 1999 doszło do niecodziennego spotkania. Kiedy Jan Paweł II zwiedzał jezioro Wigry, przypomniał sobie rodzinę Milewskich, która przed czterdziestu laty podczas wyprawy kajakowej ugościła go i poczęstowała szklanką mleka. Jedno tylko wspomnienie papieża wystarczyło, aby odnaleźć tę rodzinę. Pewnego przedpołudnia samochody z biskupami z Rzymu oraz z papieżem podjechały piaszczystą drogą do położonego na uboczu gospodarstwa. Telewizja nie poinformowała, o czym rozmawiał papież z rolnikiem i jego rodziną. Tydzień po tym wydarzeniu pan Milewski opowiedział dziennikarzowi, że od czasu tej wizyty coś się w nim zmieniło:
    Zrozumiałem, że zostałem powołany dokładnie do takiego życia, jakie wiodę – a nie do innego, jak myślałem do tej pory. Dawniej przeklinałem moje ubóstwo, wydawało mi się, że mojemu życiu brakuje sensu. A teraz Ojciec Święty przybył do naszej rodziny i docenił nasze trudy. Od tego dnia coś się dla mnie zmieniło. Teraz idę z radością do obory, aby troszczyć się o zwierzęta. Do tej pory robiłem to tylko z poczucia obowiązku. Teraz już nie wyrzucam sobie, że moje dzieci noszą tylko używane ubrania.
 
Zobaczmy, jak bardzo spotkanie z papieżem odmieniło życie rolnika. Jak to spotkanie wpłynęło na jego myślenie czy przeżywanie. Jak to spotkanie sprawiło, że jego zwyczajność, szarość życia nabrała kolorów, smaku, wartości, słowem, nabrała nadzwyczajności.
 
 
O spotkaniu, które potrafi przemienić człowieka, które potrafi nadać sens życiu, nadać mu właściwy kierunek, przypomniała dzisiejsza Ewangelia. Widzimy Jezusa, który przychodzi do prostych rybaków, którzy są utrudzeni swoją pracą. Jedni zarzucali sieci w jezioro, a drudzy naprawiali swoje sieci. Jezus pragnie włączyć rybaków w swoją misję głoszenia Ewangelii:
    Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi.
Ewangelista zaznacza, że natychmiast zostawili wszystko – sieci i ojca – i poszli za Jezusem. Czy wiedzieli, na jak trudną drogę życia zdecydowali się wejść? Ile czeka ich na tej drodze trudu i cierpienia? Czy przewidywali, że skończy się ona – podobnie jak życie Tego, który ich powołał – męczeńską śmiercią? Uwierzyli Jezusowi i dali się Jemu poprowadzić przez życie. To Bóg nadał sens i wartość ich całemu życiu. 
 
I dziś, każdego z nas, Bóg powołuje, abyśmy wypełnili swoje życiowe zadanie. Ilu jest ludzi, tyle jest powołań, tyle jest życiowych zadań. Nasze życie na tej ziemi to nie przypadek, ale to wielki dar Boży. I dlatego każde życie ludzkie trzeba szanować, od poczęcia aż do naturalnej śmierci.
 
I dziś Bóg przychodzi, aby nadać naszemu życiu sens, właściwy kierunek. Okazuje się bowiem, że prawdziwy sens życia jest poza nami, przed nami, nad nami... Tylko Bóg może wypełnić treścią i znaczeniem wszystko, nawet to, co wydaje się prozaiczne. Potrzeba tylko żywej wiary i wspaniałomyślnej współpracy z Bożą łaską.
  
Opowiadał pewien kapłan, że wyjechał z młodzieżą na wycieczkę do Zakopanego. Młodzi zaczęli pić zaraz po wejściu do pociągu. Podczas przesiadki do autobusu uzupełnili zapasy. Sam stał przy ołtarzu i modlił się. Opiekunka, która była pomysłodawcą tej wycieczki, siedziała w pokoju i płakała. Wreszcie trzeciego dnia udało się wyprowadzić młodych na wycieczkę. Miał wielkie obawy, czy dojdą na szczyt. Udało się. Szczyt pokryty był pierwszym, jesiennym śniegiem. Powietrze przeźroczyste. Dolina skąpana w słońcu. W dali wyraźne rysy tatrzańskich grani. Usiadł i zapatrzył się. Nagle poczuł dłoń na ramieniu i usłyszał za sobą potężny głos:
    „Stary, czemu nie powiedziałeś, że tu jest tak pięknie. Przecież byśmy nie pili te trzy dni, tylko od razu tutaj przyszli”.
 
Wspomniany kapłan po blisko piętnastu latach szedł ulicą miasta, w którym kiedyś pracował. W pewnej chwili usłyszał wołanie. „Proszę księdza, proszę księdza!” W jego kierunku biegł potężny mężczyzna, ciągnąc za sobą syna.
    „Pamięta ksiądz? No, tam na górze… Ta ręka na ramieniu… Stary, czemu nie powiedziałeś, że tu jest tak pięknie”.
Kapłan przypomniał sobie tamto wydarzenie. I wtedy przeżył jedną z piękniejszych chwil w swoim życiu. Bo mężczyzna powiedział do swojego syna:
    „Widzisz tego księdza! To dzięki temu księdzu twój tata jest człowiekiem”. 
 
Tylko Pan Bóg, mimo ludzkich słabości, potrafi nadać prawdziwy sens i wartość naszemu życiu. Każda Eucharystia staje się uprzywilejowanym miejscem udzielania pozytywnej odpowiedzi na nasze powołanie. Życie jest jedno, można je przegrać, ale można je wygrać! Tego uczą dzisiejsi rybacy, którzy stali się apostołami Jezusa!
 

Duszpasterz w Parafii Matki Bożej Nieustającej Pomocy i św. Piotra Rybakaoraz kapelan szpitala św. Wincentego – Gdynia
o. Mariusz Więckiewicz CSs


© 2009 www.parafia.lubartow.pl