Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
21 niedziela zwykła - 21 sierpnia
20-08-2016 09:01 • Ks. Stanisław Rząsa
Myśl zawarta w czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Hebrajczyków jest zaskakująca. Pan Bóg wymierza karę tym, których kocha. Nie możemy jednak rozumieć kary w sposób dosłowny. Jest to raczej swoistego rodzaju próba, którą Bóg zsyła na wierzącego, aby oczyścić to, co musi zostać oczyszczone na drodze rozwoju duchowego człowieka. Powołaniem wszystkich ludzi jest bowiem zbawienie. Usłyszymy o tym tak w Księdze Proroka Izajasza, jak i w Ewangelii według Świętego Łukasza. Do nieba nie może wejść nikt, kto jest dotknięty grzechem i słabością. Dlatego też trudne doświadczenia, przeżywane tu na ziemi, należy rozpatrywać w kategoriach łaski. 
Bądźmy więc wdzięczni słowu Bożemu, że nas oczyszcza.

Myśl zawarta w czytanym dzisiaj fragmencie Listu do Hebrajczyków jest zaskakująca. Pan Bóg wymierza karę tym, których kocha. Nie możemy jednak rozumieć kary w sposób dosłowny. Jest to raczej swoistego rodzaju próba, którą Bóg zsyła na wierzącego, aby oczyścić to, co musi zostać oczyszczone na drodze rozwoju duchowego człowieka. Powołaniem wszystkich ludzi jest bowiem zbawienie. Usłyszymy o tym tak w Księdze Proroka Izajasza, jak i w Ewangelii według Świętego Łukasza. Do nieba nie może wejść nikt, kto jest dotknięty grzechem i słabością. Dlatego też trudne doświadczenia, przeżywane tu na ziemi, należy rozpatrywać w kategoriach łaski. 

 Bądźmy wdzięczni słowu Bożemu, że nas oczyszcza.

Być zdrowym, być szczęśliwym, być zamożnym, być znanym, być zbawionym – na czym mi najbardziej zależy?
 
Pytanie o zbawienie, które ktoś postawił Jezusowi w dzisiejszej Ewangelii jest pytaniem o wszystko. Bo można mieć w życiu wszystko, ale jak się straci zbawienie, to cóż pozostanie? – jedynie wieczny płacz i zgrzytanie zębów… Może na co dzień trudno nam myśleć o zbawieniu, o tym, co będzie z nami po śmierci. Tyle przecież na ziemi różnych trudnych spraw, tyle nierozwiązanych problemów, tyle troski o najbliższe dni, o to jak przeżyć, co zrobić, by nie brakło pieniędzy, by w pracy się utrzymać, by nic złego nam się nie przydarzyło, by w rodzinie znów wszystko dobrze się poukładało. Jak tu w tym wszystkim myśleć o zbawieniu?
Kiedy Jezus mówi o zbawieniu, to nie wymaga byśmy zostawili na boku nasze ziemskie, życiowe sprawy, byśmy wzrok oderwali od życia i patrzyli tylko w górę. Nie! Jezus chce byśmy Go zaprosili do tego, co przeżywamy, do naszych ziemskich spraw. Byśmy uwierzyli, że On już teraz chce do nas przyjść, chce wejść w nasze „ziemskie drzwi” ze swoim ZBAWIENIEM. Nim my dojdziemy do nieba, On pierwszy chce u nas zamieszkać, chce pierwszy przekroczyć próg naszego serca i w nim uczynić niebo.
 
Dzisiejsza Ewangelia rozpoczęła się zdaniem:
Jezus nauczając, szedł przez miasta i wsie…
To nie takie ważne, czy mieszkam w mieście czy na wsi; to nie takie ważne, czy mam piękny i duży dom, czy może dzielę jeden pokój z moją siostrą czy bratem; to nie takie ważne, czy mam wciąż nowe rzeczy, którymi się mogę pochwalić, czy tylko to, co już może modne nie jest, ale na inne mnie nie stać. To w końcu nie takie ważne, ile mam, gdzie w te wakacje jeszcze nie byłem, ile ludzi mnie zna na Facebooku… To wszystko kiedyś przeminie. Ważne jest to, że Jezus nauczając przechodzi i chce się u mnie „zatrzymać”, chce ze mną pobyć: kiedy się modlę, kiedy w pracy coś mi nie wychodzi, kiedy z najbliższymi nie wiem, jak się dogadać, kiedy trudno czasami zasnąć, bo tyle spraw jeszcze niezałatwionych. Jezus chce wejść w to wszystko, chce wnieść w to swoje zbawienie – czyli siebie, bo On jest Zbawieniem.
 
Tylko czy w moim sercu znajdzie się miejsce dla Niego, czy nie jest w nim już zbyt ciasno od innych spraw tego świata? Bywa tak czasem u ludzi, że na wszystko jest w sercu miejsce, a najmniej jest go dla Boga. Trudno się wtedy przecisnąć, by dobro w nas zwyciężyło, by złość zastąpić przebaczeniem, by zamiast krytykować i osądzać ludzi, pomyśleć, co by dla nich zrobić, by zamiast czekać aż ktoś się zmieni, samemu zacząć się nawracać. A to jest właśnie Boża droga czynienia zbawienia już na ziemi i droga prowadząca do nieba.
 
Mówi nam dzisiaj Jezus: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi, czyli takie, w których nie wszystko się zmieści. Nie przejdzie przez nie nieprzebaczenie, brak serca dla potrzebującego, osądzanie i potępianie innych, niesprawiedliwe traktowanie ludzi, pogardzanie tymi, których może i trudno kochać. Ciasne drzwi, o których mówi Jezus, to najpierw „zajęcie się” własnym sercem i usuwaniem z niego tego, co nie jest z Boga, tego, co nie jest miłosierdziem, co nie pozwala mi traktować człowieka jak brata. W ciasnych drzwiach się nie zmieści: i pobożność i grzeszność, i modlitwa i nienawiść; i chodzenie do kościoła i osądzanie innych, i mówienie, że kocha się Boga, a człowieka nazywa się wrogiem. Do tych, którzy tak żyją i nie chcą się nawrócić, kiedyś Pan powie jakże mocne słowa:
    Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości.
 
Wzywa nas dzisiaj Jezus byśmy się nawracali, byśmy wybierali ciasne drzwi, byśmy się nie zgadzali na dwulicowość w życiu. Nie wystarczy wchodząc kiedyś do nieba, powiedzieć, że znało się Jezusa, że słyszało się o Nim w kościele, że chodziło się na Msze Święte. Może okazać się to być niewystarczające. Tak nam mówi dziś Jezus: Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście». Prawdziwa znajomość Jezusa sprawdza się po wyjściu z kościoła, po tym jak traktujemy ludzi, co mówimy o innych, jakie są nasze czyny i jaki przykład życia widzą w nas inni ludzie.
 
Niech dzisiejsza Ewangelia pomoże nam jeszcze bardziej łączyć wiarę z codziennym życiem, nawracać się z tego, co grzeszne, i prowadzić sprawiedliwe życie, w którym nie braknie miejsce dla Boga, a serca dla drugiego człowieka. Wtedy do nieba wejdziemy. Niech się zatem z nami tak stanie. Amen.
 
 
 
 
 
 
o. Stanisław Janiga CSsR 
Być zdrowym, być szczęśliwym, być zamożnym, być znanym, być zbawionym – na czym mi najbardziej zależy?
 
Pytanie o zbawienie, które ktoś postawił Jezusowi w dzisiejszej Ewangelii jest pytaniem o wszystko. Bo można mieć w życiu wszystko, ale jak się straci zbawienie, to cóż pozostanie? – jedynie wieczny płacz i zgrzytanie zębów… Może na co dzień trudno nam myśleć o zbawieniu, o tym, co będzie z nami po śmierci. Tyle przecież na ziemi różnych trudnych spraw, tyle nierozwiązanych problemów, tyle troski o najbliższe dni, o to jak przeżyć, co zrobić, by nie brakło pieniędzy, by w pracy się utrzymać, by nic złego nam się nie przydarzyło, by w rodzinie znów wszystko dobrze się poukładało. Jak tu w tym wszystkim myśleć o zbawieniu?
Kiedy Jezus mówi o zbawieniu, to nie wymaga byśmy zostawili na boku nasze ziemskie, życiowe sprawy, byśmy wzrok oderwali od życia i patrzyli tylko w górę. Nie! Jezus chce byśmy Go zaprosili do tego, co przeżywamy, do naszych ziemskich spraw. Byśmy uwierzyli, że On już teraz chce do nas przyjść, chce wejść w nasze „ziemskie drzwi” ze swoim ZBAWIENIEM. Nim my dojdziemy do nieba, On pierwszy chce u nas zamieszkać, chce pierwszy przekroczyć próg naszego serca i w nim uczynić niebo.
 
Dzisiejsza Ewangelia rozpoczęła się zdaniem:
Jezus nauczając, szedł przez miasta i wsie…
To nie takie ważne, czy mieszkam w mieście czy na wsi; to nie takie ważne, czy mam piękny i duży dom, czy może dzielę jeden pokój z moją siostrą czy bratem; to nie takie ważne, czy mam wciąż nowe rzeczy, którymi się mogę pochwalić, czy tylko to, co już może modne nie jest, ale na inne mnie nie stać. To w końcu nie takie ważne, ile mam, gdzie w te wakacje jeszcze nie byłem, ile ludzi mnie zna na Facebooku… To wszystko kiedyś przeminie. Ważne jest to, że Jezus nauczając przechodzi i chce się u mnie „zatrzymać”, chce ze mną pobyć: kiedy się modlę, kiedy w pracy coś mi nie wychodzi, kiedy z najbliższymi nie wiem, jak się dogadać, kiedy trudno czasami zasnąć, bo tyle spraw jeszcze niezałatwionych. Jezus chce wejść w to wszystko, chce wnieść w to swoje zbawienie – czyli siebie, bo On jest Zbawieniem.
 
Tylko czy w moim sercu znajdzie się miejsce dla Niego, czy nie jest w nim już zbyt ciasno od innych spraw tego świata? Bywa tak czasem u ludzi, że na wszystko jest w sercu miejsce, a najmniej jest go dla Boga. Trudno się wtedy przecisnąć, by dobro w nas zwyciężyło, by złość zastąpić przebaczeniem, by zamiast krytykować i osądzać ludzi, pomyśleć, co by dla nich zrobić, by zamiast czekać aż ktoś się zmieni, samemu zacząć się nawracać. A to jest właśnie Boża droga czynienia zbawienia już na ziemi i droga prowadząca do nieba.
 
Mówi nam dzisiaj Jezus: Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi, czyli takie, w których nie wszystko się zmieści. Nie przejdzie przez nie nieprzebaczenie, brak serca dla potrzebującego, osądzanie i potępianie innych, niesprawiedliwe traktowanie ludzi, pogardzanie tymi, których może i trudno kochać. Ciasne drzwi, o których mówi Jezus, to najpierw „zajęcie się” własnym sercem i usuwaniem z niego tego, co nie jest z Boga, tego, co nie jest miłosierdziem, co nie pozwala mi traktować człowieka jak brata. W ciasnych drzwiach się nie zmieści: i pobożność i grzeszność, i modlitwa i nienawiść; i chodzenie do kościoła i osądzanie innych, i mówienie, że kocha się Boga, a człowieka nazywa się wrogiem. Do tych, którzy tak żyją i nie chcą się nawrócić, kiedyś Pan powie jakże mocne słowa:
    Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście. Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości.
 
Wzywa nas dzisiaj Jezus byśmy się nawracali, byśmy wybierali ciasne drzwi, byśmy się nie zgadzali na dwulicowość w życiu. Nie wystarczy wchodząc kiedyś do nieba, powiedzieć, że znało się Jezusa, że słyszało się o Nim w kościele, że chodziło się na Msze Święte. Może okazać się to być niewystarczające. Tak nam mówi dziś Jezus: Wtedy zaczniecie mówić: «Przecież jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach naszych nauczałeś». Lecz On rzecze: «Powiadam wam, nie wiem, skąd jesteście». Prawdziwa znajomość Jezusa sprawdza się po wyjściu z kościoła, po tym jak traktujemy ludzi, co mówimy o innych, jakie są nasze czyny i jaki przykład życia widzą w nas inni ludzie.
 
Niech dzisiejsza Ewangelia pomoże nam jeszcze bardziej łączyć wiarę z codziennym życiem, nawracać się z tego, co grzeszne, i prowadzić sprawiedliwe życie, w którym nie braknie miejsce dla Boga, a serca dla drugiego człowieka. Wtedy do nieba wejdziemy. Niech się zatem z nami tak stanie. Amen.
  
o. Stanisław Janiga CSsR 


© 2009 www.parafia.lubartow.pl