Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
VI Niedziela Wielkanocna - 25 maja
25-05-2014 09:37 • Ks. Stanisław Rząsa

Dzisiejsze pierwsze czytanie jest krótką relacją z działalności misyjnej Kościoła w pierwszych wiekach chrześcijaństwa. Dowiadujemy się z niego, że Apostołowie coraz bardziej poszerzają krąg ewangelizacyjny. Co więcej, przez ich ręce Bóg mocą Ducha Świętego dokonuje wielkich dzieł zbawiania świata. Poprzez aktywność Apostołów wypełniają się słowa Chrystusa, który obiecał dać Ducha tym, którzy nie tylko zachowają przykazania, ale będą kochać Boga. W tekście greckim dzisiejszej Ewangelii Duch Święty został nazwany Parakletos. Ten prawniczy tytuł oznacza kogoś, kto jest obrońcą i kto jest wezwany do pomocy.

Niech zatem zstąpi i na nas moc Ducha Świętego, abyśmy otworzyli się na słowo Boże.

Zawsze bądźcie gotowi

ks. Paweł Siedlanowski

Dla wielu współczesnych chrześcijan dzień Pięćdziesiątnicy, zapowiedziany przez Jezusa i opisany przez apostołów, to niewiele znaczący epizod. Podobnie jak przyjęty w młodości sakrament bierzmowania. Ktoś tam coś tłumaczył, snuł teologiczne refleksje, mówił o siedmiu darach Ducha Świętego, ale wydawało się to taką abstrak- cją! Dziś kurz niepamięci przykrył wspomnienia. Słuchamy z zachwytem, a może i z niedowierzaniem, jak młody Kościół się odmienił, gdy został obdarowany mocą Ducha Bożego. Zazdrościmy siły i mądrości, które pozwalały wyznawcom Chrystusa „uzasadnić ich nadzieję” w każdej sytuacji życia – zapominając, że dokładnie to samo dwadzieścia wieków później i my otrzymaliśmy. Rzecz w tym, że ów dar, zamiast być naszą dumą, uzdalniać do działania, spoczywa głęboko zagrzebany w popiele beznadziei i lęku.

– Proszę księdza, a wie ksiądz, że kiedyś byłem ministrantem! Jak byłam mała, byłam bielanką i sypałam kwiatki podczas procesji Bożego Ciała! Jeździłem kiedyś na oazy! – słyszałem od różnych osób. – A teraz jak sobie radzicie? Jaka jest wasza wiara? – zapytałem. – Teraz, no wie ksiądz, tak trudno to wszystko ogarnąć. Czasu nie ma. I lepiej nie przyznawać się do tego, że jest się katolikiem. Taki ten świat skomplikowany…

To nasza codzienność. Czujemy się jak sieroty po Jezusie, który, owszem, żył kiedyś – wspominają Go Ewangelie, opowiadają o Nim w kościele księża, w szkole – katecheci, ale nagle Go zbrakło i nie wiadomo, co z tym zrobić. Zatrzymujemy się na etapie „kiedyś”, sądząc, że to wystarczy. Żyjemy wspomnieniami z dzieciństwa. Bezradni i nieumiejący poradzić sobie z codziennością, „dorosłą” wiarą dziś, tu i teraz. Często mający dobre chęci, ale zarazem skazujący siebie na błogą przeciętność i bezsiłę. Zapominający o obecności Bożego Ducha i Jego mocy, siedmiorakich darach, które od Niego otrzymaliśmy i zakopaliśmy głęboko w zakamarkach niepamięci.

Trzeba po nie sięgnąć, na nowo odkryć żywego Boga w Kościele, w drugim człowieku, w sobie! Opowiedzieć o tym bez lęku innym. Stać się świadkiem Zmartwychwstałego. Ażeby ci – jak pisze św. Piotr – którzy oczerniają nasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co nam oszczerczo zarzucają (por. 1 P 3, 15).


© 2009 www.parafia.lubartow.pl