Ojcowie KapucyniParafia WniebowstąpieniaParafia Matki Bożej Nieustającej PomocyParafia Św. AnnyStrona Główna
14 niedziela zwykła - 7 lipca
01-02-2013 12:00 • Ks. Stanisław Rząsa

Prorok Izajasz proponuje nam obraz nowej Jerozolimy jako matki dla niemowlęcia, które co chwilę jest głodne, a po otrzymaniu mleka matki szczęśliwe i spokojne. Ewangelia głoszona przez uczniów Chrystusa ma dawać ukojenie słuchaczom. Tak jednak może się zdarzyć, że słuchacze odrzucą tę propozycję i wtedy uczniowie mają uszanować ludzką wolność. Gest strząśnięcia prochu z sandałów jest zobowiązaniem dla uczniów, by ich głoszenie było jasne i czytelne dla słuchaczy, by nie korzystali z półśrodków. Święty Paweł po latach działalności apostolskiej precyzuje, że ta jasność postawy w jego przypadku jest nieustannym głoszeniem krzyża Jezusa Chrystusa. Dopiero przyjęcie krzyża ześle na słuchaczy Ewangelii pokój i błogosławieństwo. Słuchajmy z uwagą Bożego słowa. 

Z czego mamy się cieszyć?

ks. Andrzej Adamski

Jezus posyła uczniów… Pewnie dobrze zna to uczucie każdy, kto towarzyszył bliskiej osobie w jakichś ważnych wydarzeniach: egzaminach, zadaniach, pełnionych obowiązkach. Z reguły tak jest, w szkole czy na studiach – że w pewnym momencie kończy się teoria, a zaczyna praktyka. Oczywiście na początku pod nadzorem i z pomocą kogoś doświadczonego, kto pomoże, pokieruje i doradzi, w porę upomni i właściwie ukierunkuje.

Taki moment nadszedł też dla 72 uczniów. Jezus posyła ich, choć wie, że prawdopodobnie jeszcze nie są do końca gotowi. Wie, że mogą popełnić błędy. Podejmuje jednak ryzyko. Jakże wiele ta scena mówi o zaufaniu Boga do człowieka – o tym, że Bóg, wybierając nas i posyłając do różnych zadań, świadomie podejmuje ryzyko i wie, że nie wybrał ludzi idealnych, ale słabych i omylnych.

Jezus wie, że wysyła uczniów z niełatwą misją. Że idą jak owce między wilki. Że pozornie nie mają szans. Wie jednak, że będzie im towarzyszyła pomoc Ducha Świętego, że nie są w tej misji zdani tylko sami na siebie.

I wreszcie wracają… szczęśliwi, zadowoleni, pełni optymizmu. Widzieli, jakie cuda działy się przez ich ręce. Widzieli, że otrzymali władzę, która nie od nich pochodzi. Tak po prostu, po ludzku cieszą się. A Jezus – choć pewnie cieszył się z nimi – nieco hamuje ich radość. Wie, że nie zawsze tak będzie, bo w życiu człowieka oprócz sukcesów muszą też przyjść porażki. Wie, że pokusa samozadowolenia i pychy jest ogromna – ale równocześnie zgubna. Pokazuje, czego mają się uchwycić i skąd czerpać radość i motywację. „Cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie”. To tak, jakby mówił: Ja, i tylko ja, jestem waszą nagrodą, waszą ostoją i pomocą. Świat może was odrzucić, ale jeśli pozostaniecie wierni mnie, upomnę się o was, a u kresu waszego życia powitają was moje otwarte ramiona, a bramy raju staną przed wami otworem!


© 2009 www.parafia.lubartow.pl